sobota, 21 grudnia 2013

A więc wszystko jest w porządku




Aby ujrzeć prawdę, serce i umysł muszą stać się puste


Eckhart von Hochheim
 Wszystko co tworzy umysł jest tylko wytworem. Nie jest prawdą. Nie jest prawdą emocja, przeszłość, przyszłość, logiczne myślenie ani myślenie niekonkretne. Wszystko to dzieje się subiektywnie, w mojej lub Twojej głowie. Kiedy myślisz o świątecznej choince - nie widzę Twoich emocji ani nie czuję Twoich myśli. Możesz mi o tym opowiedzieć, ale słowa to już nie to. Tak czy inaczej w choince pod wpływem naszych opinii i emocji nie zaszła żadna zmiana. Tak głęboko żyjemy w świecie swoich umysłów! Wytworem jest nazwanie udekorowanego drzewka mianem "choinka".





Jednorodzony Syn


Jeśli umysł używa takich sztuczek w odniesieniu do drzewka, jakich-że sztuczek może używać w odniesieniu do naszego życia i życia innych? Jak dostrzec prawdę?
Mistrz Eckhart, średniowieczny niemiecki mistyk, mówi o pustce jaka musi nastać w sercu i umyślę, aby
mógł zrodzić się w nim Bóg. Pustka ta powstaje poprzez dostrzeżenie nicości tego co stworzone. Dostrzeżmy jak ściśle nasz egoistyczny umysł oplata wszystko wokoło, a dostrzeżemy, że rzeczy maja naturę umysłową. Postrzeżenie pustki tej natury daje miejsce prawdzie. Ojciec może zrodzić w duszy Jednorodzonego Syna. Jedyny Fakt i jedyną Prawdę niezależną od umysłu i serca. Może się tak stać, bowiem umysł i serce wywodzą się z tej prawdy, są do niej podobne, z niej zostały zrodzone.
Prawdziwe Boże Narodzenie to rodzenie się Boga w ludzkiej duszy. Musi ono jednak przejść przez opustoszenie umysłu.





O prawdziwym opustoszeniu

Pustka nie oznacza bezczynności mózgu. Człowiek pełen wewnętrznej ciszy może pójść bezpośrednio przed świętami Bożego Narodzenia do supermarketu. Jest to dobre ćwiczenie. Iść może poprzez półki, promocje, tłumy ludzi, muzykę - rozumiesz- ten cały świąteczny falstart. Idąc tak może obserwować produkty, gadżety których pragnie, dobre jedzenie. I pragnąć go, i wiedzieć, że pragnie. Ale mieć w tym spokój i ciszę. Czuć tę myśli i emocję, ale wiedzieć, że są puste. Nie wyrzekać się ich, bo wrócą ze zdwojoną siłą. Nie analizować, nie racjonalizować, po prostu być. Niezmącona cisza hałasu przedświątecznego martketu jest dla człowieka który ma  wewnętrzną ciszę, niczym różnym od ciszy gór. Dzięki pustemu umysłowi serce może stać się pełne Boga nie wyrzekając się natury, stworzonej i odkupionej. A więc wszystko jest w porządku.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Mocna jak śmierć




Wymiana emocji

Kiedy mówimy o miłości, często gubimy się w słowach. Z powodu tysiącleci kultury i dziesięcioleci mediów często sprowadzamy ją do specyficznego klimatu uniesienia i emocji.

Nasze relacje krążą wokół wymiany pozytywnych emocji, ale to nie jest jeszcze miłość. Kochamy emocje jakie wiążą się z osobami, ale nie ma w ty miłości. Kiedy emocje kończą się, wizja jaka wiązała się z drugą osobą zaczyna się rozsypywać. Nie było w tym miłości, było to bowiem przywiązanie do iluzji.



Miłość to nie myśl

Kiedy kocham miejsce ,w którym się urodziłem, nie uważam, że jest to najdoskonalsze miejsce na świecie. Kocham je za to, że jest właśnie miejscem w którym się urodziłem. Nawet ,jeśli uważam, że to raczej przykre miejsce. Dlatego właśnie mam ogromną energię ,która karze mi je pielęgnować, ulepszać, dbać o nie. Mogę przecież tak długo podróżować po świecie, aż znajdę miejsce odpowiadające wizji doskonałego miejsca w mojej głowie. Ale nie będzie w tym miłości.



Mogę tak długo zrywać i nawiązywać relacje, aż znajdzie się człowiek realizujący moją wizję. Będzie to miłe. Ale nie będzie w tym miłości. Będzie w tym jedynie iluzja moich myśli. A to co jest myślą jest zawsze statyczne, martwe, skończone.


Miłość jest nieskończoną kreatywnością

Miłość zaczyna się tam, gdzie kończy się "ja" utkane z myśli i emocji. Jest niemym wyborem. Przerażającą pewnością skłonną do przekroczenia nas samych. Wymaga śmierci "ja". Śmierć ta wyzwala jednak nieskończoną kreację wynikającą z ujrzenia ukochanego takiego jakim jest. Bez zasłon wizji umysłu. Odrzucenie tych zasłon to odrzucenie tego co martwe i statyczne.
Czujemy przecież podświadomie, że prawdziwa miłość jest źródłem nieskończonej energii i nieskończonej pasji. Nie pasji która kończy się ,gdy kończą się emocję, lecz pasji która przekracza zarówno emocje jak i życie.



Miłość i śmierć

Miłość i Śmierć to bliskie sobie kwestie. Biblia mówi o miłości, że "jest mocna jak śmierć". Śmierć odcina nas bardzo, bardzo mocno od wszystkiego. Odcina od codziennego życia, przyzwyczajeń, ludzi, myśli. Jest śmiertelnie mocna. Czy jesteśmy gotowi na to? Sądzę, iż trudno nam umrzeć dla małej sprawy. Z wielką niechęcią umierają nasze wizje na temat ludzi (także te zasłaniające nam ich!). Jeśli nie jesteśmy gotowi na śmierć, nie jesteśmy gotowi na miłość. Miłość wymaga wyrzeczenia się siebie. Miłość jest tam gdzie nie ma "ja".



czwartek, 19 września 2013

O historii bez wieczora Krzyża i bez wieczora cykuty



"O historii bez wieczora Krzyża i bez wieczora cykuty(...)"

-słowa te padają w wierszu "Rzeczy jakie mogły być" J.L. Borgesa. Rozmyśla on o możliwości historii świata bez pewnych "przykrych" wydarzeń. Są to dla niego metafory konieczności.
 Nie ma historii bez wieczora Krzyża i wieczora Cykuty. Odczuwam, jak bardzo się pomylił. Kiedy przychodzę na lekcję,
 nie spotykam już jedynie uczniów którzy "nie słyszeli imienia Odysa" -jak gdzie indziej wspomina argentyński poeta -spotykam tych którzy żyją w historii bez Krzyża i Cykuty. W ich pamięci nie ma imienia Sokratesa i Odysa, ale nie ma też imienia Abrahama, Mojżesza, Jezusa. Nie jest to kwestia ani wykształcenia, ani wiary. Oni już nie mają na to wpływu. Doprowadziliśmy naszą kulturę do momentu wertykalnego barbarzyństwa.



Wertykalny Barbarzyńca

Barbarzyństwo idące od środka, z wnętrza i pionu naszej kultury zagraża nam bardziej niż obca inwazja.
 W momencie kiedy zapada zmierzch pamięci o najbardziej kluczowych kwestiach Europy, zauważamy jedynie "brak zdolności technicznych i matematycznych". Muszę rozwiać tę atmosferę -jak to się teraz nazywa? - "wiedza humanistyczna" jest na o wiele gorszym poziomie niż szkolne umiejętności matematyczno-przyrodnicze. Przegapiliśmy koniec historii. Ucięcie myśli. Nasze dzieci są już czystą kartą.



To wszystko przeszłość...

Można powiedzieć, że przesadzam, że niepotrzebnie wymagamy od dzieci zbyt wiele.
 Nie wymagam od dzieci i nie śni mi się ich znajomość Platona, Homera i Biblii. Przeżywam jako koszmar ich życie poza tym kodem kulturowym. Poza cieniem jakie rzucają symbole tysięcy lat historii. Poza lekcją, jaką tak boleśnie przeżyliśmy jako ludzkość. Nastał wieczór bez Krzyża i Cykuty. Nie negacja, nie nowe, lecz zapomnienie.

sobota, 10 sierpnia 2013

ask.fm




bojkot

Premier Wielkiej Brytanii obwinia twórców ask.fm za samobójstwo obrażanej przez użytkowników tegoż serwisu nastolatki.

Nawołuje do bojkotu "podłych stron".

Ma racje. Obrażanie drugiego człowieka jest podłe. Szczególnie pod płaszczek sieciowej anonimowości.

Spójrzmy jednak głębiej. Czy bojkotując tą czy inną stronę radzimy sobie z problemem? Czy problemem jest jedynie prymitywna przemoc słowna?


wielkie pytanie

W powstawaniu takich stron jak ask.fm widać pragnienie akceptacji i określenia. Jestem tym, jak postrzegają mnie inni. Mogę otrzymać od nich odpowiedź na pytanie "kim jestem". Mogę sprawdzić, czy moja próba kreacji, jaką stworzyłem dla nich, zyskuje aprobatę, bądź chybia. Pytam, a oni odpowiadają. Określają mnie.

Hannach Smith jest ofiarą nękania sieciowego. Przede wszystkim jednak jest ofiarą pielęgnowanego przez tysiąclecia przekonania, iż inny człowiek może mi powiedzieć kim jestem. Przekonania według którego szukamy swojej tożsamości na zewnątrz. Przemoc jest następstwem chaosu jaki rodzi zadawanie tego pytania ludziom.

Człowiek jest bezkresem, krainą bez dróg. Nikt nie jest w stanie udzielić prawdziwej odpowiedzi na pytanie "kim jestem?". Tylko Bóg rodząc człowieka jako Jednorodzonego Syna wypowiada tę niemą prawdę w nim samym. Ścieżka do wewnątrz jest trudna. Nie faworyzuje jej ani kultura ani natura ludzka - te z łatwością udadzą się po tę odpowiedź do ludzi.


tożsamość

Gdy spytasz kogoś kim jest, zapewne odpowie - prawnikiem, nauczycielem, hydraulikiem... Jestem socjal-demokratą, prawicowcem, jestem działaczem społecznym. Mówimy tak. Ale jeśli czujemy się w ten sposób, jest do bardzo złe. Jest to korzeniem śmierci jaka przyszła na Hannach Smith. Te określenia nie są dla nas, są dla innych. Tak chcemy być postrzegani. Dzięki takiemu postrzeganiu czujemy się określeni. Czujemy swoją tożsamość. Żadne działanie zewnętrzne, blokowanie, protesty, bojkot nie dadzą trwałego efektu. mamy tu do czynienia ze zjawiskiem tak starym jak ludzkość. Tylko gwałtowna psychiczna rewolucja, kierująca to wieczne pytanie do wewnątrz mogła by to zmienić.

Gdzie jednak leży tożsamość człowieka?
Kim jesteś?

czwartek, 2 maja 2013

Nie wolno wyświetlać takich filmów



Co więc jest nie tak?

Dlaczego tak dobry film jak "Cristiada" nie jest wyświetlany w komercyjnych multikinach. Są pościgi? Są. Dobre efekty specjalne? Scena pościgu po pociągu, eksplozje, strzelaniny, piękna batalistyka? Wszystko na miejscu lepszym niż w niejednym kasowym filmie akcji. Fabuła trzymająca w emocjach? To jest jeden z tych filmów które obejrzałem nie zauważając kiedy 145 minut. To się powinno świetnie sprzedać. Co więc jest nie tak?



Calles contra Mexico

Rzeczywistość- ona jak zwykle jest nie tak. Film opowiada o powstaniu Meksykanów przeciw rządowi postanawiającemu rozliczyć się raz na zawsze z katolikami. Początkowo odebrano duchownym prawa wyborcze, zakazano nosić sutanny następnie zakazano nabożeństw. Formy pokojowego oporu nie dają efektów, gdy prezydent Calles zaczyna stosować politykę mordu na katolikach. Dochodzi do serii walk i przekształcenia się pokojowych organizacji w zbrojne oddziały zwane "Cristeros"



 Viva Cristo Rey!

Na czele armii Cristeros staje generał Enrique Gorostieta. Jako człowiek niewierzący uwydatnia w filmie bolesną prawdę - nie chodzi tu tylko o katolicyzm - ale o wolność w ogóle. Kwestia wolności religijnej jest dla Gorostiety jednym z elementarnych ludzkich praw. Trudną do zniesienia dla poprawności politycznej jest kwestia wojny z religią jako wojny państwa z obywatelami. Wojna taka godzi nie tylko w ludzi religijnych ale w ludzi w ogóle. 



Państwo zaglądające pod Ołtarz

W sposób bardzo niepoprawny politycznie film ukazuje fatalność praw nakazujących laicyzm. Dając przymus laicyzmu - zakazując nosić stroju jaki chce (np. sutanny) zakazując głosować ze względu na przynależność religijną (np. bo jestem duchownym) państwo chce ochronić wolność... zabierając wolność innym. Jest to sprawa niebywale bliska temu co możemy zaobserwować w Europie. Kto wie, jak bardzo rządy będą chciały chronić naszej wolności? Są ludzie którzy mówią, że Kościół zagląda im do łóżka - nie. Nie wolno. Czemu nie zwracamy uwagi kiedy Państwo zagląda nam pod Ołtarz? Z punktu widzenia laickiego Ołtarz czy Łóżko, cóż za różnica, grunt że na moim prywatnym terenie. Jak pokazuje przykład Meksyku - Kościół pozostaje w sferze szerzenia idei. Państwo zagląda pod Ołtarz wywracając go.
Nie wolno wyświetlać takich filmów. Jeszcze ludzie zrozumieją, że walka z religią jest walką z wolnością i jak Gorostieta, nawet nie wierząc, staną w obronie wolności.



poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Ciałem jestem i niczym więcej



"Ciałem jestem i niczym więcej", powiada Friedrich Nietzsche.


Pomyśl. Od początku płynie rzeka genów. Rzeka ciała. Ludzie umierają, ciało jest przekazywane. W każdym kolejnym dziecku, w każdych narodzinach. Nie ma przerwy, nie ma przystanku. To trwa wciąż i wciąż. Spójrz wstecz. Do swych narodzin. Do narodzin Twoich komórek. Czy wzięły się z nicości? Wzięły się z ciała. Nie ma przerwy w ciele. Ta sztafeta ciała trwa. To jest ciało długie na miliony lat.


Czas i odrębność. A jednak, wejdź wyżej i zobacz, że jedną stopą stoisz w Edenie, drugą robisz krok naprzód... Dokąd?

sobota, 6 kwietnia 2013

Tylko Teraz

W pełnym sensie, jedyna zmiana jaka może się dokonać, może dokonać się tylko teraz. Zmiany które projektujemy w przyszłość, określając jak będzie, snując plany, tworząc liczne obrazy zamierzonego efektu, nie wiodą do prawdziwej zmiany. Zatrzymują się na pozorze, podczas gdy zmiana w jedynej chwili, w Teraz, przez tę ucieczkę w obrazy, nie jest dostępna. Projektowanie w przyszłości wynika często z Teraz, które jest nie do zaakceptowania. Jeśli nie zaakceptuje Teraz, czy zaakceptuje to, co będzie? To co będzie, tak czy inaczej będzie w Teraz. W gruncie rzeczy istnieje tylko Teraz - Nunc Aeternum. Jeśli jestem wystarczająco uważny, jeśli wystarczająco dobrze śledzę swoje myśli, zauważam, że plany i obrazy wybiegające w przyszłość nie mają na celu zmiany. Mają na celu ucieczkę od Teraz. Nie można uciec od Teraz, jest to ucieczka daremna. Zmiana jest pozorna, Teraz wciąż jednak mnie dopada. Jestem jednak przywiązany do mojej wizji przyszłości, ba, uważam, że przyszłość jest moja. Nie jest. Moje jest tylko Teraz. I przed tym Teraz uciekam w wirtualny koncept zwany Przyszłością. Dlatego wciąż nie dokonuje się prawdziwa zmiana. Prawdziwa zmiana, odwrót od nienawiści do siebie, z której wynika nienawiść do innych, odwrót od protestu wobec bycia tym czym jestem, który powoduje cierpienie osiągania, może nastąpić tylko Teraz. Jeśli nie zrobię tego Teraz siedząc na krześle, pisząc, oddychając a tylko odłożę to na przyszłość - nic nie nastąpi. Przyszłości bowiem wciąż nie ma i nigdy nie będzie. Wciąż dopada mnie Teraz. Wieczne Teraz.

wtorek, 19 lutego 2013

Zły uczeń = Dobry uczeń


Chciałbym opowiedzieć Ci o tym, dlaczego system edukacji jakiego doświadczamy jest zły.
Nie jest to zwarty wykład z receptami, to po prostu kilka moich obserwacji z perspektywy nauczyciela, który nie wiedział, że się nie da. A także o tym, dlaczego cenię outsiderów.


To mainstream

to wiedzaTo takie mainstreamowe narzekać na system... Nie chce też, narzekać na kiepskich nauczycieli, aby nie urazić tych naprawdę dobrych. Musieli być najwidoczniej samoukami, co mogę stwierdzić doświadczywszy dwóch różnych kursów pedagogicznych. Widzisz, to jest zamykające się koło - bardzo marne pieniądze -bardzo marna jakość. Bardzo marna jakość - niedocenianie nauczycieli i spadek ich autorytetu.

W każdym przypadku machina zawsze promuje mainstream, średnią. Nauczycieli nie za dobrych i nie zbyt złych. Niezbyt wielkich idealistów, ale także z niezbyt dużą dozą konformizmu. Innych eliminują absurdy lub zarobki nieadekwatne do umiejętności. Z uczniami jest podobnie.



Z czym do ludzi

Jeśli chodzi o uczniów jasne jest, że ustala się standardy pod najszerszą grupę. Tę  -która dostosuje się do wymagań - mają więc średnie oceny oscylujące w kierunku dobrych. Czy jest to przejaw inteligencji czy obopólnego dostosowania? Dla tej dostosowanej grupy tworzymy struktury zwane klasami, modele, ćwiczenia, aż w końcu matury. Karmimy tę masę i eliminujemy typ Złego Ucznia (który to jak wyjaśnię Ci poniżej, nie różni się od Dobrego Ucznia. Dostarczamy uczelniom średniego towaru jednak z dobrym certyfikatem. Edukacja jest jak supermarket. (Sprawdź, ile szkół ma certyfikaty ISO )
Books  Free Photo



Zły uczeń = Dobry uczeń

Uczeń eliminuje problem. Trudno ganić kogoś za to, że próbuje zapobiec problemom. To dosyć życiowe. Niestety nie dla życia ale dla szkoły się uczysz. Ten który oleje wszystko i ucieka przed problemem oraz ten który zaliczy wszystko, aby -tak- również uciec przed problemem wychodzą z podobnych założeń. Tę postawę presji non-sensu prezentuje nasza edukacja.

Nie ma złych uczniów. Są tylko źli nauczyciele. A ja potrzebuje kontestatorów, uczniów naturalnych. Nie chcę stłumić w nich naturalności polegającej na rozwiązywaniu problemów. Szkoła jest tym problemem który chcą rozwiązać. Dlatego cenię kombinatorów, lawirantów, kontestatorów. To co nowe zawsze jest niesione przez outsiderów. Nowa edukacja musi gnębić mainstream, być bez litosna dla prób dostosowania i strategi przetrwania. Musi niepokoić, wyrywać, niszczyć schemat. Dlaczego boimy się wiecznego spisku outsiderów przeciw systemowi? Nie różnią się oni wiele od dzieci systemu. Są tak samo pacyfikowani.


Recepty trzeba tworzyć. Niestety, jest to trudne, bo dopóki nie wiedziałem, że pewnych rzeczy nie da się zrobić, lub jest to trudne, nie przejmowałem się tym. Teraz mam duże wątpliwości, czy w ramach tak zabójczego dla edukacji systemu i za takie pieniądze da się osiągnąć prawdziwą jakość.

Obawiam się czasami, że to planowe wychowywanie ludzi korpo.
(z całym szacunkiem, dla ludzi korpo)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Dziesięć Chorób i Dwie Choroby




W komentarzu do "Zwierciadła seon", Seosan Daesa opowiada o 10 chorobach na które narażeni się praktykujący hwadu - praktykę powtarzania dialogu " Kim jestem? .... -Nie wiem. ". Pytanie to powinno być autentyczne, odpowiedź szczera. Najczęściej brzmi ona tak oto. Kim jestem? Nie wiem.



Komentarz
Ci, którzy zgłębiają hwadu są narażeni na dziesięć chorób:

1) używanie rozróżniającego umysłu do myślenia o hwadu,
2) przywiązanie do podniesienia brwi lub mrugania mistrza (1),
3) wikłanie się w mowę,
4) próbowanie udowodnienia swoich racji przez odniesienia do pism,
5) próbowanie osiągnięcia oświecenia przez nagłe zachowania mistrza (2),
6) siedzenie w pustce, nierobienie niczego,
7) rozróżnianie pomiędzy istnieniem a nieistnieniem,
8) wikłanie się w pojęcie absolutnej nicości,
9) próbowanie zrozumienia hwadu poprzez logiczne rozumowanie i
10) niecierpliwe oczekiwanie osiągnięcia oświecenia.

Jeśli porzuciłeś te „dziesięć chorób” musisz całym sercem skoncentrować się na hwadu. Tylko zastanawiaj się i pytaj „Co to znaczy?”

1) Mistrz czasem wykonuje gest lub zmienia wyrz twarzy, ale uczeń nie powinien tym się przejmować
2) Student seon, usłyszawszy historie o dawnych mistrzach osiagających uświecenie, gdy mistrz krzyknał lub uderzył kijem, może próbować samemu sztucznie wytworzyć takie doświadczenie
*tłumaczenie fragmentów z ang. za adminem  forum.medytacja.net


Jednak Mistrz Zen, Foyan powiada:
"W mojej szkole są tylko dwa rodzaje chorób. Pierwszą jest poszukiwanie osła jadąc na ośle. Inną jest niechęć do zejścia z osła po tym jak się go dosiadło. (...) mówię wam, nie potrzebujecie dosiadać osła, to wy jesteście osłem! Cały świat jest osłem!"
tłum. za
Bon Gak "Szpik Mędrców", Warszawa 2009

sobota, 2 lutego 2013

Sztuka Wojny. Przeziębienie.




Stara hinduska metoda radzi przysposobić (ostatnio modny także w knajpach) napar imbirowy względnie zwany Rubani Drink. Skupmy się na kolejnych krokach, aby zrozumieć jego taktyczne zwycięstwo nad chorobą.




1. Zgromadźmy amunicje

 -cytrynę z machiną do wyciskania
-imbir
-kardamon
-goździki.

Reszta zależy od gustu. Jeśli np. zastąpimy cytrynę pomarańczą osiągniemy Gripex. A w każdym razie będzie to tak smakować. Dawka witaminy C. i imbir który wzmaga wewnętrzny ogień. Dlaczego? Jeśli ktoś próbował imbiru, nie ma wątpliwości.


A tak wygląda indyjski kardamon. Duży. Rozłupujemy i sypiemy kilka ziarenek. Kilka. Są mocne.
















2. Przysposobienie obronne


Czas po prostu na posiekanie i wrzucenie wszystkiego zusammen
do szklanki.  (fot. po lewej) - to jest gałka musztakłowa. Możemy dodać jej odrobinę. Odrobinę, bo nie chcemy znać przyszłości ani mieć eschatologicznych wizji. Interesuje nas walka z przeziębieniem.








 Siekamy imbir. Najlepiej na plasterki, jak największa powierzchnia musi wydzielać olejki
Następnie dodajemy miodu. On to, pomoże nam zwalczyć bakterie Nie musi być płynny. Rozpuści się pod wpływem ciepłej wody. Dodajemy kilka goździków.

Gotujemy wodę. Gorącą, ale nie wrzącą wodę wlewamy do szklanki. Zastanawiamy się następnie nad istotą bytu. Zadajemy sobie ontologiczne pytanie o jego niesubstancjalność zważywszy na takie teksty wschodnie jak np. "Diamentowa Sutra"
(chodzi o to aby poczekać, aż imbir naciągnie)



  
 Wyciskamy cytrynę. Z jakiegoś powodu wlewamy ją dopiero po nalaniu wody. Mieszam, rozpuszczamy miód.











 3. Sprawy wyższe 

Kiedy już do przysposobimy napój i zapanujemy nad przeziębieniem, możemy w spokoju zająć się lekturą jakiegoś uduchowionego tekstu.


piątek, 1 lutego 2013

wlepki ONRu, anarcho-lewacy i ludzki umysł


Idealistyczny wandalizm


breathing is impossibleDrzwi metra. Po jednej stronie, na szybie wlepka - skreślony sierp i młot - słusznie - myślę sobie. Drzwi po drugiej stronie, szyba - pół flaga UE pół ZSRR. -hm. - myślę sobie. Jeśli jednak podpisuje się na wlepach ONR, to może czas wziąć odpowiedzialność za wandalizm.

Anarcho-marksistowscy sytuacjoniści oblewają farbą drogi, burżujski sklep w ramach artystycznego performance'u ? -eh - myślę - taka już ich cecha. Wykonawcy, także nie widzą w tym wandalizmu.


Idea stawia ponad innym

Wszelkiego rodzaju buntownicy owładnięci ideą uzurpują sobie prawo do działania ponad nim, z samej racji uczestnictwa w spisku. To nie kwestie lewicy bądź prawicy. Mechanizm jest podobny - mogę zdemolować-ponieważ mam idee.  (tak - wiem, ze duża część do kwestia głupoty i przemocy. Spójrzcie jednak dalej, jak legitymizuje się brak wrażliwości. Od rzeczy małych, do wielkich.)




Light stick thrown by rioters over and amidst the police line.

See the <a href="http://www.flickr.com/photos/spaceflattener/sets/72157600185548294/">anti-Sarkozy demonstration and riots</a> set.

May 6, 2007 : Nicolas Sarkoz...To się dzieje już w sferze tworzenia idei. W sferze szaleństwa poddania się jej. Głupocie bezwzględnego -a wiec bezmyślnego i pozbawionego wrażliwości posłuszeństwa. Umysł kocha proste idee. Szczególnie zakładające się na usprawiedliwieniu jego własnej arogancji i przemocy. Kim jest ten drapieżny umysł? Miliony lat obrony wpierw życia biologicznego, potem coraz szerszego kręgu własnych interesów robią swoje. To naturalne. Nie ma się czemu dziwić. Dlaczego jednak tego nie widzimy?

Konformizm

Radykałowie nazwą mnie konformistą. Nie o to mi jednak chodzi, aby usprawiedliwiać wszelkie - a nawet głupie i nieludzkie prawo. Chce oskarżyć intencje naszych umysłów kochające jasność, proste idee, hasła. Intencje które usprawiedliwiają przemoc. Prowadzą do niewrażliwości. Tyczy to się ludzi bez względu na poglądy religijne i polityczne. W rzeczywistości człowiek kocha chaos, wojnę, przemoc. Idea w doskonały sposób potrafi nam to zracjonalizować. Raczej kim jesteśmy niż co głosimy. W poddaniu się idei zawsze jest pierwiastek intencji drapieżnego umysłu który musi mieć rację aby usprawiedliwić swoje istnienie i strategie przetrwania. Na tym stoją całe systemy ideowe i ideologiczne. Dopiero zrozumienie tej przemocy u źródła, może kiedyś, jeśli będziemy bacznie obserwować, da nam jakieś rozwiązanie.

Na jagodach z Henrim Bergsonem


Elan vital

Lubię witalność oraz poszukiwanie jedzenia nie tylko dobrego, ale, pożywnego i zdrowego. Podobno znany jestem z tego typu dziwactw. Lubię czuć się dobrze. Siła życiowa, nie bierze się znikąd! Ciało które jest w harmonii z samym sobą powoduje harmonię całego człowieka. Wzmagajmy siłę życiową, budujmy organizm. Nie każda materia się do tego nadaje, jak twierdziła Edith Stein.




Magiczna jagoda

Goji, czyli kolcowój chiński, bądź pospolity obrasta wiele krajów wschodu. Z powodzeniem można go uprawiać w Europie. (mrozoodporność podobno -30. Widzicie już te plantacje? Na mojej paczuszce widnieje dumny napis: Chiny.

Jagoda jest suszona. Ja toto sypię do musli bądź zjadam na sucho. Smak specyficzny. Długo by wymieniać składniki jakie niesie dla organizmu goji. Witaminy, aminokwasy, mikroelementy, poli i monosacharydy wiele nienasyconych kwasów tłuszczowych. Bardzo dużo żelaza, magnezu i dziwnie dużą dawkę słynnej witaminy C. Brak miejsca na rozpisywanie się. Polecam doczytać. Rewelacja - pomyślałem - nie dziwne, że przekazy opowiadają o nieludzko długowiecznych mędrcach chińskich.

Skąd i za ile?

W różnych sklepach tzw. "eco", mniej lub bardziej "ekskluzywnych" widywałem goji jednak w stosunku ilość/cena zupełnie niezadowalającym. Na mojej paczce ze sklepiku ekologicznego na końcu świata (a więc na pętli Młociny, przy stacji metra) widnieje cena 17.90. Za 200 gramów. Wciąż nie jest to rewelacja, choć cudowne wzbogacenie do musli, bądź różnych specjałów które można z goji stworzyć. Wciąż jest to jednak tanio w porównaniu z inną "cudowną jagodą" z przeciwległego kontynentu - południowo-amerykańską acai.   

czwartek, 31 stycznia 2013

Moi uczniowie...

 trolley

To nie jest nasze!

-Nie możemy tego porzucić. – odpowiadają moi uczniowie – Bo to nie jest nasze.
Wdrukowały nam to reklamy, media, kultura. Tym jesteśmy. 
Składamy się z wyuczonych reakcji. Kształtujemy strategie obrony przed
mediami, reklamą, kulturą. Wchodzimy w postawę afirmacji albo buntu.
-Tak. A więc życie jest uwarunkowane -odpowiadam – Wszystko jest reakcją,
ustosunkowaniem się. A więc w pewnym sensie działaniem pod presją.
Co z tego wybieramy, za czym się opowiadamy, jakie idee tworzymy?
-Najwygodniejsze. Takie które potwierdzają to kim jesteśmy. – odpowiadają
niepewnie.
-A kim jesteśmy?



Czemu nie chcecie być wolni?

Opowiadają dalej o nieszczęściu świata opętanego medialnym szałem, próbie
wyzwolenia z tego “życia z drugiej ręki” które jest jedynie wejściem w
utarty schemat buntu. Albo o bezmyślnym podążaniu za trendami. Chociaż to
takie mainstreamowe.
-Czemu nie chcecie być wolni?


Wolność od znanego

 

Tak bardzo denerwuje ich ta niemożność do zmiany. Nie wierzą w nią. Szukają
rozwiązania na zewnątrz, w buncie, ideologiach, w genialnych
projektach przemiany świata, samodyscyplinie moralnej. Jednak chaos tego
świata ma początek w ciasnocie serca. Media tworzą iluzję, rynek
manipuluje ludźmi. Ale i ja jestem taki. I ja mam jak powiadał Krishnamurtii
“Pełny umysł i puste serce”.



To jesteś Ty

Dajemy się manipulować przemocy społecznego życia, mediom, reklamie -lecz
korzenia tej zewnętrznej opresji rodzą się w nas na nowo
codziennie. W pielęgnowanych przyzwyczajeniach, w schematach, w
bezkrytycznym poddaniu się statycznej idei. W istocie nic nie może nas
skrzywdzić czy związać.

 To się dzieje zawsze. Codziennie w każdej drobnej
czynności jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie relacje – być bowiem, to
pozostawać w relacji. Każda czynność, każda myśl ma wpływ na tę relację.
Narzekasz na media? Przyjrzyj się swojemu myśleniu! Czy nie jesteśmy
skostniali? Czy nie jesteśmy nieświadomi? Czyż nie wybieramy tego co znajome,
łatwe, korzystne? Jak media mają wybierać coś innego?

 -To jesteś Ty.
Powinieneś mieć "pusty umysł i pełne serce"

O co chodzi?


...czyli będzie to blog z tematyką między yerba mate a espresso. Wspomnę z pewnością, nie bym był sobą, o filozofii oraz o braku potrzeby dla tejże. O Cortazarze i Nabokovie. Chyba o literaturze w ogóle. O Franku Herbercie i Zen. I o medytacji. Ale także o skautingu, zdrowiu i tajemniczej żywności.



Blog jest po prostu o mnie. Nie pod kątem jakiejś wielkiej idei, ale w perspektywie zwykłej codzienności. Nigdy na poważnie nie zajmowałem się sobą. Myślę, że może to być zabawne.