wtorek, 4 października 2016

Gdzież jest jagnie na całopalenie?





W najnowszej piosence z singla Cohena pada tajemnicze słowo "hineni".

Co oznacza? Słowo to pada 178 razy w Tanachu (całej hebrajskiej Biblii)
Wypowiada je Abraham wystawiany przez Boga na próbę, wypowiada je Mojżesz widząc wezwanie z ognistego krzaka, Samuel słysząc wezwanie nocą w Przybytku, mówi je Jeremiasz... I wielu innych.

W Księdzę Rodzaju 22:1

 " 
A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem»" 

וַיְהִי, אַחַר הַדְּבָרִים הָאֵלֶּה, וְהָאֱלֹהִים, נִסָּה אֶת-אַבְרָהָם; וַיֹּאמֶר אֵלָיו, אַבְרָהָם וַיֹּאמֶר הִנֵּנִי.

Tora w wydaniu Pardes Lauder tłumaczy to po prostu jako "Tak". Nie jest to jednak zwykłe tak. Jest to odpowiedź skromnego człowieka, gotowego na służbę Bogu. Inni tłumaczą "Oto jestem".
Próba ta to oczywiście złożenie swojego ukochanego syna Izaaka w ofierze.
Abraham ponownie używa słowa "hineni". Kolejny raz nie zwraca się do Boga ale do syna. Z tą samą gorliwością używając Świętego Tak.

"Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: «Ojcze mój!» A gdy ten rzekł: «Oto jestem, mój synu» - zapytał: «Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?»"

וַיֹּאמֶר יִצְחָק אֶל-אַבְרָהָם אָבִיו, וַיֹּאמֶר אָבִי, וַיֹּאמֶר, הִנֶּנִּי בְנִי; וַיֹּאמֶר, הִנֵּה הָאֵשׁ וְהָעֵצִים, וְאַיֵּה הַשֶּׂה, לְעֹלָה.

Ponownie zwraca się do Boga kiedy ten powstrzymuje jego rękę trzymającą nóż nad Izaakiem.


"Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». "

 וַיִּקְרָא אֵלָיו מַלְאַךְ יְהוָה, מִן-הַשָּׁמַיִם, וַיֹּאמֶר, אַבְרָהָם אַבְרָהָם; וַיֹּאמֶר, הִנֵּנִי.

Warto też zauważyć, że drugiego października rozpoczęła się Rosz HaSzana - święto upamiętniające m.in to wydarzenie. Sam tekst piosenki współgra z piękną dodatkową modlitwą na tę okazję.

Hineni. Oto jestem aby pełnić Twoją wolę. Wiedząc, że nie dopuściłeś do ofiarowania Izaaka. Nie mniej, wszyscy których wymieniłem na początku odpowiadają tak, nie widząc co niesie wezwanie. Podejmują ryzyko życia. Czyste, święte Tak. Czy jesteśmy gotowi mówić, wielkie Święte tak? Tego jak powiada Nietzsche ani wielbłąd ani nawet lew nie potrafi. Potrafi to jedynie dziecko.






sobota, 21 grudnia 2013

A więc wszystko jest w porządku




Aby ujrzeć prawdę, serce i umysł muszą stać się puste


Eckhart von Hochheim
 Wszystko co tworzy umysł jest tylko wytworem. Nie jest prawdą. Nie jest prawdą emocja, przeszłość, przyszłość, logiczne myślenie ani myślenie niekonkretne. Wszystko to dzieje się subiektywnie, w mojej lub Twojej głowie. Kiedy myślisz o świątecznej choince - nie widzę Twoich emocji ani nie czuję Twoich myśli. Możesz mi o tym opowiedzieć, ale słowa to już nie to. Tak czy inaczej w choince pod wpływem naszych opinii i emocji nie zaszła żadna zmiana. Tak głęboko żyjemy w świecie swoich umysłów! Wytworem jest nazwanie udekorowanego drzewka mianem "choinka".





Jednorodzony Syn


Jeśli umysł używa takich sztuczek w odniesieniu do drzewka, jakich-że sztuczek może używać w odniesieniu do naszego życia i życia innych? Jak dostrzec prawdę?
Mistrz Eckhart, średniowieczny niemiecki mistyk, mówi o pustce jaka musi nastać w sercu i umyślę, aby
mógł zrodzić się w nim Bóg. Pustka ta powstaje poprzez dostrzeżenie nicości tego co stworzone. Dostrzeżmy jak ściśle nasz egoistyczny umysł oplata wszystko wokoło, a dostrzeżemy, że rzeczy maja naturę umysłową. Postrzeżenie pustki tej natury daje miejsce prawdzie. Ojciec może zrodzić w duszy Jednorodzonego Syna. Jedyny Fakt i jedyną Prawdę niezależną od umysłu i serca. Może się tak stać, bowiem umysł i serce wywodzą się z tej prawdy, są do niej podobne, z niej zostały zrodzone.
Prawdziwe Boże Narodzenie to rodzenie się Boga w ludzkiej duszy. Musi ono jednak przejść przez opustoszenie umysłu.





O prawdziwym opustoszeniu

Pustka nie oznacza bezczynności mózgu. Człowiek pełen wewnętrznej ciszy może pójść bezpośrednio przed świętami Bożego Narodzenia do supermarketu. Jest to dobre ćwiczenie. Iść może poprzez półki, promocje, tłumy ludzi, muzykę - rozumiesz- ten cały świąteczny falstart. Idąc tak może obserwować produkty, gadżety których pragnie, dobre jedzenie. I pragnąć go, i wiedzieć, że pragnie. Ale mieć w tym spokój i ciszę. Czuć tę myśli i emocję, ale wiedzieć, że są puste. Nie wyrzekać się ich, bo wrócą ze zdwojoną siłą. Nie analizować, nie racjonalizować, po prostu być. Niezmącona cisza hałasu przedświątecznego martketu jest dla człowieka który ma  wewnętrzną ciszę, niczym różnym od ciszy gór. Dzięki pustemu umysłowi serce może stać się pełne Boga nie wyrzekając się natury, stworzonej i odkupionej. A więc wszystko jest w porządku.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Mocna jak śmierć




Wymiana emocji

Kiedy mówimy o miłości, często gubimy się w słowach. Z powodu tysiącleci kultury i dziesięcioleci mediów często sprowadzamy ją do specyficznego klimatu uniesienia i emocji.

Nasze relacje krążą wokół wymiany pozytywnych emocji, ale to nie jest jeszcze miłość. Kochamy emocje jakie wiążą się z osobami, ale nie ma w ty miłości. Kiedy emocje kończą się, wizja jaka wiązała się z drugą osobą zaczyna się rozsypywać. Nie było w tym miłości, było to bowiem przywiązanie do iluzji.



Miłość to nie myśl

Kiedy kocham miejsce ,w którym się urodziłem, nie uważam, że jest to najdoskonalsze miejsce na świecie. Kocham je za to, że jest właśnie miejscem w którym się urodziłem. Nawet ,jeśli uważam, że to raczej przykre miejsce. Dlatego właśnie mam ogromną energię ,która karze mi je pielęgnować, ulepszać, dbać o nie. Mogę przecież tak długo podróżować po świecie, aż znajdę miejsce odpowiadające wizji doskonałego miejsca w mojej głowie. Ale nie będzie w tym miłości.



Mogę tak długo zrywać i nawiązywać relacje, aż znajdzie się człowiek realizujący moją wizję. Będzie to miłe. Ale nie będzie w tym miłości. Będzie w tym jedynie iluzja moich myśli. A to co jest myślą jest zawsze statyczne, martwe, skończone.


Miłość jest nieskończoną kreatywnością

Miłość zaczyna się tam, gdzie kończy się "ja" utkane z myśli i emocji. Jest niemym wyborem. Przerażającą pewnością skłonną do przekroczenia nas samych. Wymaga śmierci "ja". Śmierć ta wyzwala jednak nieskończoną kreację wynikającą z ujrzenia ukochanego takiego jakim jest. Bez zasłon wizji umysłu. Odrzucenie tych zasłon to odrzucenie tego co martwe i statyczne.
Czujemy przecież podświadomie, że prawdziwa miłość jest źródłem nieskończonej energii i nieskończonej pasji. Nie pasji która kończy się ,gdy kończą się emocję, lecz pasji która przekracza zarówno emocje jak i życie.



Miłość i śmierć

Miłość i Śmierć to bliskie sobie kwestie. Biblia mówi o miłości, że "jest mocna jak śmierć". Śmierć odcina nas bardzo, bardzo mocno od wszystkiego. Odcina od codziennego życia, przyzwyczajeń, ludzi, myśli. Jest śmiertelnie mocna. Czy jesteśmy gotowi na to? Sądzę, iż trudno nam umrzeć dla małej sprawy. Z wielką niechęcią umierają nasze wizje na temat ludzi (także te zasłaniające nam ich!). Jeśli nie jesteśmy gotowi na śmierć, nie jesteśmy gotowi na miłość. Miłość wymaga wyrzeczenia się siebie. Miłość jest tam gdzie nie ma "ja".



czwartek, 19 września 2013

O historii bez wieczora Krzyża i bez wieczora cykuty



"O historii bez wieczora Krzyża i bez wieczora cykuty(...)"

-słowa te padają w wierszu "Rzeczy jakie mogły być" J.L. Borgesa. Rozmyśla on o możliwości historii świata bez pewnych "przykrych" wydarzeń. Są to dla niego metafory konieczności.
 Nie ma historii bez wieczora Krzyża i wieczora Cykuty. Odczuwam, jak bardzo się pomylił. Kiedy przychodzę na lekcję,
 nie spotykam już jedynie uczniów którzy "nie słyszeli imienia Odysa" -jak gdzie indziej wspomina argentyński poeta -spotykam tych którzy żyją w historii bez Krzyża i Cykuty. W ich pamięci nie ma imienia Sokratesa i Odysa, ale nie ma też imienia Abrahama, Mojżesza, Jezusa. Nie jest to kwestia ani wykształcenia, ani wiary. Oni już nie mają na to wpływu. Doprowadziliśmy naszą kulturę do momentu wertykalnego barbarzyństwa.



Wertykalny Barbarzyńca

Barbarzyństwo idące od środka, z wnętrza i pionu naszej kultury zagraża nam bardziej niż obca inwazja.
 W momencie kiedy zapada zmierzch pamięci o najbardziej kluczowych kwestiach Europy, zauważamy jedynie "brak zdolności technicznych i matematycznych". Muszę rozwiać tę atmosferę -jak to się teraz nazywa? - "wiedza humanistyczna" jest na o wiele gorszym poziomie niż szkolne umiejętności matematyczno-przyrodnicze. Przegapiliśmy koniec historii. Ucięcie myśli. Nasze dzieci są już czystą kartą.



To wszystko przeszłość...

Można powiedzieć, że przesadzam, że niepotrzebnie wymagamy od dzieci zbyt wiele.
 Nie wymagam od dzieci i nie śni mi się ich znajomość Platona, Homera i Biblii. Przeżywam jako koszmar ich życie poza tym kodem kulturowym. Poza cieniem jakie rzucają symbole tysięcy lat historii. Poza lekcją, jaką tak boleśnie przeżyliśmy jako ludzkość. Nastał wieczór bez Krzyża i Cykuty. Nie negacja, nie nowe, lecz zapomnienie.

sobota, 10 sierpnia 2013

ask.fm




bojkot

Premier Wielkiej Brytanii obwinia twórców ask.fm za samobójstwo obrażanej przez użytkowników tegoż serwisu nastolatki.

Nawołuje do bojkotu "podłych stron".

Ma racje. Obrażanie drugiego człowieka jest podłe. Szczególnie pod płaszczek sieciowej anonimowości.

Spójrzmy jednak głębiej. Czy bojkotując tą czy inną stronę radzimy sobie z problemem? Czy problemem jest jedynie prymitywna przemoc słowna?


wielkie pytanie

W powstawaniu takich stron jak ask.fm widać pragnienie akceptacji i określenia. Jestem tym, jak postrzegają mnie inni. Mogę otrzymać od nich odpowiedź na pytanie "kim jestem". Mogę sprawdzić, czy moja próba kreacji, jaką stworzyłem dla nich, zyskuje aprobatę, bądź chybia. Pytam, a oni odpowiadają. Określają mnie.

Hannach Smith jest ofiarą nękania sieciowego. Przede wszystkim jednak jest ofiarą pielęgnowanego przez tysiąclecia przekonania, iż inny człowiek może mi powiedzieć kim jestem. Przekonania według którego szukamy swojej tożsamości na zewnątrz. Przemoc jest następstwem chaosu jaki rodzi zadawanie tego pytania ludziom.

Człowiek jest bezkresem, krainą bez dróg. Nikt nie jest w stanie udzielić prawdziwej odpowiedzi na pytanie "kim jestem?". Tylko Bóg rodząc człowieka jako Jednorodzonego Syna wypowiada tę niemą prawdę w nim samym. Ścieżka do wewnątrz jest trudna. Nie faworyzuje jej ani kultura ani natura ludzka - te z łatwością udadzą się po tę odpowiedź do ludzi.


tożsamość

Gdy spytasz kogoś kim jest, zapewne odpowie - prawnikiem, nauczycielem, hydraulikiem... Jestem socjal-demokratą, prawicowcem, jestem działaczem społecznym. Mówimy tak. Ale jeśli czujemy się w ten sposób, jest do bardzo złe. Jest to korzeniem śmierci jaka przyszła na Hannach Smith. Te określenia nie są dla nas, są dla innych. Tak chcemy być postrzegani. Dzięki takiemu postrzeganiu czujemy się określeni. Czujemy swoją tożsamość. Żadne działanie zewnętrzne, blokowanie, protesty, bojkot nie dadzą trwałego efektu. mamy tu do czynienia ze zjawiskiem tak starym jak ludzkość. Tylko gwałtowna psychiczna rewolucja, kierująca to wieczne pytanie do wewnątrz mogła by to zmienić.

Gdzie jednak leży tożsamość człowieka?
Kim jesteś?

czwartek, 2 maja 2013

Nie wolno wyświetlać takich filmów



Co więc jest nie tak?

Dlaczego tak dobry film jak "Cristiada" nie jest wyświetlany w komercyjnych multikinach. Są pościgi? Są. Dobre efekty specjalne? Scena pościgu po pociągu, eksplozje, strzelaniny, piękna batalistyka? Wszystko na miejscu lepszym niż w niejednym kasowym filmie akcji. Fabuła trzymająca w emocjach? To jest jeden z tych filmów które obejrzałem nie zauważając kiedy 145 minut. To się powinno świetnie sprzedać. Co więc jest nie tak?



Calles contra Mexico

Rzeczywistość- ona jak zwykle jest nie tak. Film opowiada o powstaniu Meksykanów przeciw rządowi postanawiającemu rozliczyć się raz na zawsze z katolikami. Początkowo odebrano duchownym prawa wyborcze, zakazano nosić sutanny następnie zakazano nabożeństw. Formy pokojowego oporu nie dają efektów, gdy prezydent Calles zaczyna stosować politykę mordu na katolikach. Dochodzi do serii walk i przekształcenia się pokojowych organizacji w zbrojne oddziały zwane "Cristeros"



 Viva Cristo Rey!

Na czele armii Cristeros staje generał Enrique Gorostieta. Jako człowiek niewierzący uwydatnia w filmie bolesną prawdę - nie chodzi tu tylko o katolicyzm - ale o wolność w ogóle. Kwestia wolności religijnej jest dla Gorostiety jednym z elementarnych ludzkich praw. Trudną do zniesienia dla poprawności politycznej jest kwestia wojny z religią jako wojny państwa z obywatelami. Wojna taka godzi nie tylko w ludzi religijnych ale w ludzi w ogóle. 



Państwo zaglądające pod Ołtarz

W sposób bardzo niepoprawny politycznie film ukazuje fatalność praw nakazujących laicyzm. Dając przymus laicyzmu - zakazując nosić stroju jaki chce (np. sutanny) zakazując głosować ze względu na przynależność religijną (np. bo jestem duchownym) państwo chce ochronić wolność... zabierając wolność innym. Jest to sprawa niebywale bliska temu co możemy zaobserwować w Europie. Kto wie, jak bardzo rządy będą chciały chronić naszej wolności? Są ludzie którzy mówią, że Kościół zagląda im do łóżka - nie. Nie wolno. Czemu nie zwracamy uwagi kiedy Państwo zagląda nam pod Ołtarz? Z punktu widzenia laickiego Ołtarz czy Łóżko, cóż za różnica, grunt że na moim prywatnym terenie. Jak pokazuje przykład Meksyku - Kościół pozostaje w sferze szerzenia idei. Państwo zagląda pod Ołtarz wywracając go.
Nie wolno wyświetlać takich filmów. Jeszcze ludzie zrozumieją, że walka z religią jest walką z wolnością i jak Gorostieta, nawet nie wierząc, staną w obronie wolności.



poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Ciałem jestem i niczym więcej



"Ciałem jestem i niczym więcej", powiada Friedrich Nietzsche.


Pomyśl. Od początku płynie rzeka genów. Rzeka ciała. Ludzie umierają, ciało jest przekazywane. W każdym kolejnym dziecku, w każdych narodzinach. Nie ma przerwy, nie ma przystanku. To trwa wciąż i wciąż. Spójrz wstecz. Do swych narodzin. Do narodzin Twoich komórek. Czy wzięły się z nicości? Wzięły się z ciała. Nie ma przerwy w ciele. Ta sztafeta ciała trwa. To jest ciało długie na miliony lat.


Czas i odrębność. A jednak, wejdź wyżej i zobacz, że jedną stopą stoisz w Edenie, drugą robisz krok naprzód... Dokąd?